W podsumowaniu czytamy:

Kiedy iCAN Phantom przyjechał do naszej redakcji, zacząłem się obawiać, że przesadziłem z optymizmem i nawet jeśli skołuję kilka par hi-endowych nauszników, nie będę w stanie sprawdzić jego możliwości w sposób, który zadowoli jego potencjalnych nabywców. Jest to przecież urządzenie kierowane do wybitnie zaawansowanych w swojej chorobie miłośników słuchawek – ludzi niezwykle wymagających, dysponujących nierzadko kilkoma lub kilkunastoma parami nauszników i dokanałówek, których używają wymiennie, w zależności od sytuacji, nastroju, sprzętu towarzyszącego lub muzyki, w której akurat mają ochotę się zanurzyć. I faktycznie, flagowy wzmacniacz iFi Audio będzie dla takich osób łakomym kąskiem. To urządzenie, które nie tylko może współpracować z najróżniejszymi słuchawkami, bo pozwalają mu na to możliwości układu i parametry elektryczne, ale także dlatego, że oferuje naturalny, dynamiczny, uniwersalny dźwięk, w którym na dodatek możemy to i owo zmienić, włączając tryb lampowy lub korzystając z systemów XSpace i XBass. Tak, wiem – to brzmi jak profanacja i nieporozumienie, ale jeśli tylko zachowamy odrobinę zdrowego rozsądku, gadżety te mogą istotnie poprawić brzmienie, nie pozbawiając go „audiofilskości”. Co najlepsze, iCAN Phantom jest tak dobry, że potrafi wycisnąć ostatnie soki nawet z nauszników i dokanałówek za 1500-2000 zł. Odsłuchy z wykorzystaniem HiFiMAN-ów Susvara, Staxów SR-L700 MkII, Focali Utopia i Finali A8000 dostarczyły mi rzecz jasna mnóstwo frajdy, ale największe wrażenie zrobiło na mnie to, że nigdy, przenigdy nie słyszałem lepszego dźwięku z Sennheiserów HD 600. Mam te nauszniki, matko jedyna, właśnie policzyłem – dokładnie dwadzieścia lat. Podłączałem je do każdego wyposażonego w wyjście słuchawkowe urządzenia, jakie w tym czasie przeszło przez moje ręce i nic, ale to nic nie zbliżyło się do poziomu, jaki pokazał iCAN Phantom. Dla mnie to zamyka temat. Jeżeli urządzenie, które zdoła to przebić, pojawi się za kolejne dwie dekady, z chęcią je sprawdzę, wspominając taki dziwny, dwupiętrowy, może lekko przekombinowany, ale fantastycznie brzmiący wzmacniacz, który testowałem „za młodu”.

Pełny tekst znajdziecie pod tym linkiem